Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie
Zapraszamy na Mszę Świętą do kościoła pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego
Leszno (Gronowo), ul. Barbary Jeziorkowskiej 104,
Msza Święta rozpoczyna się o godzinie 19.30, w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca.
(z niektórymi wyjątkami)
Świadectwa
W dniu 26.02.2015r. byłam na mszy św. z modlitwą o uzdrowienie. Przyjechałam w intencji ofiarowania mszy św. i modlitwy za dzieci-bliźniaki, które w tym dniu miały urodziny. Podczas próśb do Pana Jezusa Ksiądz Arek prosił abyśmy wybaczyli naszym ojcom. Ja byłam przekonana, że wybaczyłam ojcu wiele krzywd, które doznałam od dzieciństwa, a jednak nie do końca.
Po słowie "wybaczam ojcu" spoczęłam w Duchu Św., potem był płacz przez kilka minut i podczas tego oczyszczania przez łzy zobaczyłam postać mojego ojca siedzącego na krześle - czarne włosy, niebieska koszula i czarne spodnie, a wokół niego błękitny obłok. Pragnę zaznaczyć, że ojciec jak żył to po pracy spędzał czas siedząc w kuchni na krześle. Przebaczenie to uzdrowiło moje serce, moje życie stało się radośniejsze.
Jezu dziękuję Ci za łaskę przebaczenia. Bądź uwielbienio. Chwała Ci Jezu.
Bożena (Leszno, marzec-2015)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Sugerowali, że w najlepszym przypadku grozi mu amputacja nóg.
Dwa lata temu mój tata udał się do szpitala na zabieg usunięcia kamieni nerkowych. W trakcie rutynowych badań przygotowujących go do zabiegu wykryto u niego nowotwór jelita grubego. Tata nigdy wcześniej na nic nie chorował, nawet przeziębienie czy grypę przechodził zawsze bardzo łagodnie. To był dla członków mojej rodziny prawdziwy cios. Od samego początku, kiedy lekarze postawili diagnozę modliłam się w jego intencji z prośbą o uzdrowienie. Pan Bóg dał mi wielką wiarę w to, że jest to możliwe. Swoją postawą, czynami i słowem starałam się dodawać tej wiary mojej mamie i rodzeństwu. Wszyscy bardzo mocno przeżywaliśmy fakt, ze tata jest chory, a jego choroba zbiera śmiertelne żniwo. Po operacji nastąpiły komplikacje, tata czuł się gorzej. To zmobilizowało mnie jeszcze mocniej do bardziej żarliwej modlitwy. Podjęłam pewne wyrzeczenia, modliłam się w domu, w kościele, w każdej wolnej chwili, co miesiąc uczestniczyłam w mszy św. z modlitwą o uzdrowienie w kościele w Poznaniu. Prosiłam o wstawiennictwo Matkę Najświętszą, Ojca Pio, oraz jeszcze wtedy Sługę Bożego Jana Pawła II. Bardzo wierzyłam w to, że Pan Bóg uzdrowi mojego tatę. Jego organizm dobrze znosił chemioterapię, nie było żadnych komplikacji, tata czul się dobrze i pogodził się ze swoją chorobą. Zaczął wierzyć, ze przecież można z tym żyć. Było coraz lepiej. I wtedy przyszło kolejne doświadczenie. U mojej również mamy zdiagnozowano nowotwór i konieczna była obustronna mastektomia. Wszystko to działo się w przeciągu pół roku i spadło na nas tak nagle. Trudno nam było się z tym pogodzić, wielki smutek i strach o rodziców przepełniał nasze serca. Nie poddałam się, nie ustawałam w moich modlitwach. Zawierzyłam rodziców Panu Bogu i całkowicie mu zaufałam. Wiedziałam, czułam, że Pan Bóg mnie wysłucha. Moi rodzice znaleźli się w tym samym szpitalu onkologicznym, mama na oddziale chirurgii, a tata na oddziale chemioterapii. Lekarze mówili, ze nie mieli jeszcze takiego przypadku, aby małżonkowie przebywali w szpitalu w tym samym czasie. Dzień przed mamy operacją obydwoje przyjęli komunię i sakrament chorych. Ponieważ mama choruje również na serce, lekarze obawiali się tej operacji, czy serce ją wytrzyma. Miałam głęboką wiarę i pokój w sercu, ze wszystko będzie dobrze. Operacja przebiegła pomyślnie, nowotwór został usunięty. Potem przyszedł czas na chemioterapię, której mama nie znosiła zbyt dobrze. Przez cały czas nie ustawałam w moich modlitwach i wyrzeczeniach w ich intencji. Od września uczestniczyłam w comiesięcznych mszach z modlitwą o uzdrowienie tutaj w Lesznie. Wierzyłam, ze Pan Bóg ich uzdrowi i tak się stało. Zarówno u mamy, jak i u taty po pierwszej serii chemioterapii okazało się, ze wyniki badań były dobre, ze w ich organizmach nie ma komórek rakowych i dalsze leczenie nie jest konieczne. Obecnie przebywają pod kontrolą lekarzy i co trzy miesiące udają się na kontrolne badania. Obydwoje czują się dobrze i cieszą się życiem. Pan ich uzdrowił!!!
Uzdrowienie Basi.
Byłam w kościele św. Antoniego w dniu 24 lutego br. o godzinie 19.15 na mszy św. z modlitwą o uzdowienie. Modliłam się w intencji uleczenia mojej 3,5-letniej wuczki Basi z zapalenia krtani. Uporczywy kaszel o położu alergicznym męczył ją w dzień i nocy. Nie przespała spokojnie od dłuższego czasu żadnej nocy, a w dzień była rozbita i płaczliwa. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu myśli swe skierowałam do Boga Ojca z prosbą o uzdrowienie Basi ze stanów zapalenia krtani. Bóg nie pozostał głuchy - usłyszałam słowa - "Teraz Jezus uzdrawia osobę chorą na zapalenie gardła, strun głosowych". Wtedy jeszcz nie wiedziałam, że właśnie została uzdrowiona moja wnuczka Basia. Spała sobie wówczas spokojnie w swoim łóżeczku do rana. Spokojnie przespała następne noce i dni. Już nie słyszałam tego uporczywego kaszlu. Nabrałam pewności, że Bóg cudownie uzdrowił Basię podczas tego nabożeństwa, podczas tej właśnie mszy św. z prośbą o uzdrowienia. Basia od 28 lutego chodzi z radościa do przedszkola, w nocy śpi spokojnie. W nas wstąpiła radość i wiara, że Bóg jest wielki. Chwała Panu. - Maria (Leszno,dn. 8.03.2011r.)